repo.-19

SOKOLIM OKIEM: PORAŻKA W DĄBROWIE OZNACZA TYLKO JEDNO

Mimo bardzo licznej grupy kibiców, która wybrała się na mecz do Dąbrowy Górniczej, drużyna Marka Łukomskiego nie była w stanie zrewanżować się MKS-owi za porażkę na własnym terenie. Końcowy rezultat 100:90 oznacza również, że sportowo Sokół nie podołał w swoim drugim sezonie, przez co już teraz oficjalnie zakończy rozgrywki na ostatnim miejscu.

Pozostawała tylko nadzieja

Każdy był świadomym tego, iż margines popełnianych błędów był coraz mniejszy, a nasz zespół praktycznie nie mógł już przegrać. W dodatku poza trzema zwycięstwami Sokół musiał liczyć na potknięcie GTK. Ostatni mecz z Arką Gdynia tak naprawdę był gwoździem do trumny, ponieważ mimo zachowanych szans, każdy miał świadomość, że to właśnie mecz przeciwko trenerowi Bychawskiemu był okazją na zreperowanie bilansu w tabeli. Samo spotkanie z Arką, tak samo jak wcześniej z Treflem pokazywało, że drużyna w końcu zaczęła działać. Oczywiście pamiętamy marazm ofensywny na przestrzeni drugiej i trzeciej kwarty, natomiast koniec końców mecz z Sopotem oraz Gdynią przegraliśmy różnicą tylko 3 oczek. Nie można mieć do nikogo innego pretensji, niż do samego siebie, ponieważ na przestrzeni całego sezonu okazji nie brakowało, by teraz mieć choć jedno zwycięstwo więcej. Tak jak wyżej wspomniano, przed spotkaniem z MKS-em była jeszcze matematyczna szansa, ale jak już wiemy, niestety zabrakło czegoś, by wygrać i pozostać w walce, ale od początku

Kolejne dobre wejście

Pamiętamy doskonale mecz z Arką i piorunujące otwarcie w wykonaniu naszej drużyny, co jednak nie zostało wykorzystane. Teraz co prawda nie było aż tak imponującego wejścia, natomiast jak najbardziej można nazwać start tego meczu udanym. Punkty zdobywać zaczęli szybciej goście za sprawą Wilczka, czy też Personsa, lecz co dla Sokoła było ważne, Cheese zdecydowanie lepiej pokazywał się od samego początku. Szybkie wymiany ciosów i po 5 minutach gry mieliśmy remis 11:11. Kolejne minuty to bardzo wyrównany mecz pod względem wymiany ciosów, ponieważ zarówno Carvacho, jak i Ike Nwamu byli w stanie trafiać. Sama końcówka tej kwarty zakończyła się jednak lepiej dla Sokoła i to w jakim stylu. Artur Łabinowicz po ładnej „pompce” wjechał pod kosz i zapakował z góry.

Ewidentnie było widać spory zastrzyk sił po takiej końcówce pierwszej kwarty i w następną z przytupem wszedł znów Nwamu, powiększając przewagę (27:20). Sokół nadal napierał i dzięki trafieniom Cheese’a oraz Ike’a prowadzenie wynosiło już nawet 9 oczek. Mimo utrzymywania takiej punktowej różnicy przez dłuższy czas, to jednak gospodarze pokazali kawał charakteru w ostatnich minutach pierwszej połowy. Wilczek, a przede wszystkim Persons sprawili, że do szatni oba zespoły schodziły z remisowym wynikiem 44:44.

Końcówka pogrzebała marzenia

Przez pierwsze minuty po powrocie na parkiet widać było jeszcze motywację i rytm z pierwszej połowy. Jednak po kolejnych trafieniach duetu Ike&Tyler, coś ewidentnie zaczęło szwankować. Po pięciu minutach to MKS Dąbrowa Górnicza prowadził 57:54, a nasz zespół nie do końca wiedział, jak szybko zmniejszyć stratę i doskoczyć do rywala. Sama trzecia kwarta była jeszcze prowadzona z zachowaniem dystansu (4 oczek), jednak najgorsze dla naszej drużyny nastąpiło w ostatniej kwarcie.

Przespana pierwsza minuta i momentalnie przewaga urosła do 9 oczek, co jak się później okazało, było nie do odrobienia. Adam Kemp, czy też Artur Łabinowicz starali się nieco zmniejszać straty, lecz nie było to wystarczające. Na pięć minut do końca całego spotkania traciliśmy już 14 punktów do rywala, a czasu było jak na lekarstwo. Wszyscy już coraz mocniej czuli widmo porażki oraz spadku. Niestety kolejne minuty nadal nie przynosiły poprawy, przez co gospodarze mieli aż 19 punktów przewagi. Dwie i pół minuty i aż tyle oczek do zniwelowania, raczej nikt się już nie łudził. Końcowe minuty i m.in. dwie celne trójki Nowakowskiego nic już nie zmieniły, poza rozmiarem porażki. Sokół sportowo zajmie ostatnie miejsce w lidze, to był jedyny wniosek po tym meczu.

Na pewno teraz przyjedzie czas na podsumowania, skoro wszystko jest już jasne, lecz my skupimy się dokładnie na tym spotkaniu. Na pewno Tyler Cheese nieco się odbudował, po ostatnich słabych występach, ponieważ zdobył w tym starciu 18 oczek. Tyle samo punktów zanotował Artur Łabinowicz, który zdecydowanie pokazał w tym sezonie, jak wielką wartość może wnieść do zespołu, kiedy dostaje szansę. Najlepiej zapunktował dziś Ike Nwamu (22 oczka). Sokół bardzo dobrze wyglądał dziś zza łuku – 39%, lecz to też nie wystarczyło. Samo spotkanie nie poszło po myśli w samej końcówce, w której zabrakło, no właśnie nie wiadomo czego. Niestety najważniejszą informacją jest porażka, która na dwa mecze do końca wyjaśniła sytuację Sokoła w PLK.

Okiem trenera

Nie dotrzymałem słowa, zawiodłem całą społeczność w Łańcucie, przez co mi jest strasznie przykro. Samo podejście i chęci były dobre, natomiast drużyna z Dąbrowy w pewnym momencie nam odskoczyła. To, co powiedziałem już kibicom, muszę powtórzyć jeszcze raz. My w tym sezonie wiele razy zawiedliśmy ich, natomiast oni ani razu nie zawiedli nas. Nie daliśmy im tego, czego oni oczekiwali – powiedział Marek Łukomski.  

Leave A Comment

Save my name, email, and website in this browser for the next time I comment.