Wielkie zwycięstwo Muszynianki Domelo Sokoła Łańcut nad zespołem GTK Gliwice 87:100 stało się faktem, a gracze Marka Łukomskiego zapewnili kibicom najlepszy prezent pod choinkę. Fenomenalny Tyler Cheese po raz kolejny był naszym liderem, trafiając aż 35 punktów. Teraz spokojnie możemy przejść do świętowania, a już 30 grudnia starcie ze Śląskiem Wrocław.
Sportowa złość i chęć odwetu
Od ostatniego spotkania przeciwko MKS-owi Dąbrowa Górnicza każdy z zawodników Sokoła miał wewnętrzną motywację do zwycięstwa. Ostatni rzut Garcii będzie nam się śnił jeszcze po nocach, jednak po każdej burzy wychodzi słońce. Choć w przypadku meczu z Dąbrową, należy raczej użyć stwierdzenia, nie po burzy, lecz po piorunie zza łuku. Wyjazd do Gliwic to był moment na to, by pokazać, że nasza drużyna potrafi grać nie tylko efektowny, ale również skuteczny basket. W tym spotkaniu w naszej kadrze był dostępny nowy zawodnik – Michał Kroczak, który bez wątpienia był potrzebny. Przede wszystkim ze względu na powiększenie rotacji, by w ostatnich minutach Tyler Cheese, mógł odpocząć i mieć siły na najważniejsze momenty, nieraz kluczowe dla losów spotkania. Bardzo często przegrane mecze Sokoła rozstrzygały się w końcówkach, choćby po dogrywkach. Teraz udało się przełamać passę nieudanych ostatnich minut, dzięki czemu po raz czwarty mogliśmy się cieszyć ze zwycięstwa. Jednak co dokładnie działo się na parkiecie?
Znów dobre wejście, lecz bez kontynuacji
Pierwsze punkty w tym spotkaniu zdobył dla nas Adam Kemp, a to był dobry znak na przyszłość. Gospodarze potrafili odpowiadać przez początkowe minuty za sprawą Graya, czy swojego lidera – Price’a. Po nieco ponad 4 minutach oglądaliśmy remis 10:10, jednak to był moment, w którym Sokół zdecydowanie poczuł wiatr pod własnymi skrzydłami. Pierwsza kwarta stała pod znakiem świetnej skuteczności zza łuku i to właśnie dwie trójki Janisa i Tylera Cheese’a pozwoliły odskoczyć na 10:16. GTK Gliwice starali się odpowiadać i dotrzymywać kroku, ale to Sokół rozpoczął swoją popisową grę. Kolejne trójki wcześniej wymienionych graczy, do których dołączyli Struski i Faye, sprawiły, że przewaga urosła do aż 16 oczek. Po 10 minutach na tablicy wyników oglądaliśmy 16:32.
Niestety, w tym sezonie nasz zespół ma problem z regularnością i utrzymywaniem wcześniej wypracowanej przewagi. Przykładem tego jest, chociażby mecz z Arką Gdynia, gdzie do samego końca drżeliśmy o wynik. Początek drugiej odsłony był stosunkowo dobry, jednak potem w naszej ofensywie nastąpił kompletny marazm. Bardzo dobra dyspozycja Hendersona Jr oraz Price’a zmniejszyły stratę do 14, a potem do 12 oczek. Wydawało się, że na przerwę będziemy schodzić z dwucyfrową przewagą, jednak później GTK imponowało skutecznością. Na sam koniec kwarty Samsonowicz trafił zza łuku, ustanawiając wynik na 40:47.
Dwa oblicza w drugiej połowie
Po zmianie stron byliśmy pewni tego, że GTK będzie chciało za wszelką cenę doskoczyć Sokół już w pierwszych minutach trzeciej odsłony. Wypoczęty Henderson Jr udowodnił tę motywację rzutem zza łuku, zmniejszając stratę na 43:47. Było już pewne, że w tym spotkaniu o wygranej zdecyduje końcówka. W następnych minutach następowała wymiana ciosów po obu stronach parkietu. W Muszyniance Domelo Sokole Łańcut dobrze ponownie pokazywał się kapitan, Janis Berzins. Warto zaznaczyć, że mimo zdobywanych punktów, atak wcale nie wyglądał zbyt dobrze. Gra była zdecydowanie wolniejsza i w pewnych momentach można było odnieść wrażenie, że brakowało pomysłu. Kolejny okres przestoju w poczynaniach ofensywnych wykorzystywał Gray, który rzucał raz za razem za trzy punkty. Po 7 minutach tej kwarty mieliśmy remis 60:60. Końcówka jednak należała do drużyny Marka Łukomskiego, przez co na ostatnie 10 minut, wychodziliśmy z przewagą 7 oczek.
Wydawało się, że wypracowana różnica pozwoli na spokojne rozgrywanie w końcowych minutach. Nic bardziej mylnego, ponieważ głównie za sprawą Hendersona, wynik momentalnie zmienił się na 71:73. Po dwóch kolejnych trójkach Graya, to gospodarze wyszli na prowadzenie 77:76, a sytuacja nie wyglądała zbyt optymistycznie. Na szczęście po naszej stronie występował Tyler Cheese, który ciągle wjeżdżał pod kosz, sprawiając bardzo duże problemy Gliwicom. Co warte podkreślenia, bardzo szybko gospodarze przekroczyli limit fauli, co skrzętnie Sokół wykorzystywał. Na 2 i pół minuty do końca mieliśmy prowadzenie 83:85, a późniejszy layup Faye powiększył przewagę na 5 oczek. Jeszcze pewniej poczuliśmy się po trafionej trójce zza łuku, której autorem był Marcin Nowakowski. Sokół prowadził 83:91. Rywale starali się jeszcze jakkolwiek odgryzać, lecz na zegarze było tylko 60 sekund. Końcówka i wykorzystywane błędy Gliwic sprawiły, że gracze z Łańcuta wygrali to spotkanie 87:100.
Najlepszy prezent pod choinkę
Nie można ukryć, że wygrana to najlepszy podarunek, jaki zawodnicy mogli zafundować kibicom po tym spotkaniu. Słowem podsumowania Sokół trafiał dziś trójki na wysokim poziomie tylko w pierwszej kwarcie (6 udanych prób). Ostatecznie zawodnicy Marka Łukomskiego zakończyli to starcie z 8 trafieniami na koncie (27%). W tym meczu było zdecydowanie mniej strat, w porównaniu do porażki z Dąbrową Górniczą. Bezapelacyjnym liderem na parkiecie był Tyler Cheese (aż 35 oczek), który zaliczył trzeci z rzędu mecz, kiedy zdobywa 30 lub więcej punktów. Dziś oprócz takiej okazałej zdobyczy, dołożył również 8 zbiórek i 4 asysty. Nieco słabiej zaprezentował się Terrel Gomez (1/8 za trzy), jednak dołożył kluczowe punkty i aż 7 asyst. Nie sposób nie wspomnieć o Janisie Berzinsie, który zaliczył najlepszy mecz w sezonie (18 punktów). Swoje pierwsze minuty zanotował również Michał Kroczak, nie zdobywając punktów. Patrząc w szeregi rywala, warto wymienić skutecznego Graya (24 punkty) oraz Price’a (19 oczek).
Okiem trenera
– Gratuluję naszej drużynie, gratuluję również trenerowi Turkiewiczowi oraz jego zespołowi. Cały czas walczyli i byli w grze do samego końca. Wynik 83:100 wcale nie oddaje przebiegu tego spotkania. Zdecydowanie, to co chciałbym powiedzieć, dziękuje naszym kibicom za tak liczne wsparcie na trybunach. Zrobiliśmy prezent na Mikołajki, a teraz pod choinkę, cieszymy się z tego, teraz kilka dni na takie świąteczne wyciszenie myśli. Pozostaje mi życzyć wesołych świąt wszystkim kibicom – powiedział na konferencji pomeczowej Marek Łukomski
Leave A Comment