W ramach dwudziestej piątej kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Rawlplug Sokoła zagrali we własnej hali z Treflem Sopot. Rewanżowe spotkanie zakończyło się wynikiem 81:74 na korzyść gospodarzy, a #ŻółtoCzarneDerby dostarczyły kibicom sporo emocji.
Mecz pomiędzy Rawlplug Sokołem a Treflem odbył się 1 kwietnia, w Prima Aprilis. Jeszcze nie tak dawno mogło się wydawać – zresztą słysząc w kuluarach tak właśnie było – że równa walka z czołowymi zespołami Energa Basket Ligi, a tym bardziej zwycięstwa odebrane byłby jak dowcip. Okazuje się jednak, że to beniaminek po raz kolejny wykręcił numer wyżej notowanym przeciwnikom, pozostawiając po sobie dobre wrażenie.
„Co mam powiedzieć po takim meczu, podczas konferencji prasowej?” – zapytał niedowierzający trener Marek Łukomski, któremu z trudem przyszło zebrać odpowiednie słowa.
– Czapki z głów, chapeau bas dla naszego zespołu. Dla naszej hali, dla naszych kibiców, dla całej organizacji, bo był taki moment w meczu, kiedy już było ciężko, – 9 z tego co pamiętam, natomiast nikt się nie poddał, z serduchem, sercem wyszparpaliśmy to zwycięstwo. Jeżeli chodzi o psychiczne wykończenie, to naprawdę, nie wiem do końca co powiedzieć, bo trochę jestem jeszcze w szoku, trochę jestem też bardzo zadowolony, ale też bardzo zmęczony – podsmował w końcu.
Całe spotkanie, a zwłaszcza jego początek było bardzo zacięte i toczyło się kosz za kosz, ze zmiennym szczęściem. Sokół prowadził dokładnie 13 minut i 16 sekund, wygrywając pierwszą, drugą, czwartą kwartę – i finalnie całe spotkanie, które było siódmym zwycięstwem z rzędu na własnym parkiecie. „Beniaminek zbudował twierdzę!” – brzmią nagłówki artykułów. Nic dziwnego, skoro trener Marek Łukomski u siebie jeszcze nie przegrał.
„Jeśli chcemy mierzyć się z najlepszymi drużynami w lidze, musimy zaangażować więcej zawodników w zdobywanie punktów. W przypadku małej liczby zawodników odpowiedzialnych za zdobywanie punktów, jesteśmy przewidywalni i dużo prościej zorganizować obronę drużynie przeciwnej” – powiedział przed meczem asystent Marcin Wit. I to się udało, bowiem każdy z grających zawodników w tym meczu punktował.
Do tego, dołożono 36 zbiórek i 20 asyst, z czego 15 rozdał sam Corey Sanders. W tych elementach drużyna trenera Żana Tabaka wypadła porównywalnie, notując 42 zbiórki i 15 asyst, choć mając mniejszy procent rzutów z gry – 39,7 przy 45,9 Sokoła.
Z powodu urazów w sobotnim spotkaniu – u gości – nie mogli zagrać Garrett Nevels, Jean Salumu oraz Cameron Wells. U gospodarzy natomiast na parkiecie nie pojawił się Delano Spencer II.
Zespół trenera Marka Łukomskiego następne spotkanie rozegra już 6 kwietnia, mierząc się na wyjeździe z Suzuki Arką Gdynia. Rawlplug Sokół z bilansem 9 – 16 zajmuje obecnie dziesiąte miejsce w tabeli.
Rawlplug Sokół Łańcut – Trefl Sopot 81:74 (18:16, 20:17, 14:27, 29:14)
Rawlplug Sokół: James Eads III 26, Corey Sanders 16, Michał Kołodziej 13, Adam Kemp 9, Mateusz Szczypiński 5, Raynere Thornton 4, Marcin Nowakowski 3, Mateusz Bręk 2, Przemysław Wrona 2, Filip Struski 1, Mikołaj Płowy, Kacper Balawender
Trener: Marek Łukomski, as. Marcin Wit
Trefl: Jarosław Zyskowski 19, Ivica Radić 12, Rolands Freimanis 11, Strahinja Jovanović 11, Wesley Gordon 10, Michał Kolenda 5, Andrzej Pluta 3, Darious Moten 3, Błażej Kulikowski 0, Jan Malesa, Jakub Urbaniak
Trener: Żan Tabak, as. Krzysztof Roszyk, Antonio Ten
Pamela Wrona