Sytuacja stała się już jasna i klarowna, a więc sportowy spadek z ligi. Przed Sokołem jednak jeszcze dwa spotkania do końca, w tym ostatni mecz na własnej hali. Już w sobotę o 20:30 naszym rywalem będzie GTK Gliwice. Zawodnicy Marka Łukomskiego na pewno będą chcieli pokazać charakter i powalczyć, by na otarcie łez wygrać ostatni domowy pojedynek.
Przegrany mecz o wszystko
Na własne życzenie sprawiliśmy, że kwestia utrzymania była zależna od wyników innych drużyn, a w dodatku marginesu błędu wręcz nie było. Mecz z MKS–em Dąbrowa Górnicza mógł podtrzymać nasze nadzieje, ale również je pogrzebać. No i niestety scenariusz każdy już zna, ponieważ Sokół nie dał rady w końcówce, przegrywając ostatecznie 100:90. Wynik sam w sobie nie oddaje aż tak dobrze ostatnich minut tego meczu, ponieważ Dąbrowa bardzo wyraźnie odskoczyła w pewnym momencie, przez co już na kilka minut do końca wiedzieliśmy, że porażka jest pewna. Niestety, mimo iż w lepszej formie był Tyler Cheese (18 punktów), ale również świetnie prezentował się Artur Łabinowicz (18 oczek również) to czegoś zabrakło. Zdecydowanie to nasi rywale zachowali chłodną głowę do ostatniej syreny, co dało jeden nieodwracalny skutek. Sokół mimo walki do samego końca nie był w stanie sportowo utrzymać się w lidze, a spotkanie z GTK, które miało być kluczowe, teraz nie ma de facto znaczenia. Jednak zanim o rywalu, przytoczmy wypowiedź kapitana z konferencji pomeczowej.
– Oczywiście gratulacje dla rywali. Bardzo ciężko jest cokolwiek powiedzieć po takim meczu, tym bardziej zważając na to, co on dla nas oznaczał. Jest to bardzo trudny moment też dla mnie jako zawodnika, czegoś takiego w swojej karierze nie przeżywałem. Zawiedliśmy jako cały zespół, nie udało się utrzymać PLK w Łańcucie. Dziękujemy naszym kibicom, którzy przez cały sezon byli naszym szóstym graczem i nawet dziś, w ostatnich minutach, gdy już wiedzieli, jaki będzie wynik, do samego końca dopingowali – powiedział Marcin Nowakowski.
Co możemy powiedzieć o rywalu?
Nie można ukryć, że przez długa część sezonu wydawało się, że to właśnie ta drużyna będzie naszym bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. W zasadzie w przypadku zwycięstw w końcówce, to właśnie na GTK kierowane byłyby wszystkie oczy. Tak się jednak nie stanie i Gliwice mogą być pewne utrzymania, ale to zawdzięczają bez wątpienia formie w 2024 roku. Może raczej nie formie ogólnej, ale poszczególnym spotkaniom, ponieważ zespół z Gliwic wykorzystywał swoje okazje na gromadzenie punktów. W tym roku pokonali Zastal, Słupsk oraz Twarde Pierniki. Te trzy ważne zwycięstwa pozwoliły odskoczyć i dogonić grupę uciekinierów ze strefy spadkowej na ten moment, właśnie z wcześniej wspomnianym Zastalem oraz Arką Gdynia.
Wyniki w ostatnich meczach PLK:
GTK Gliwice – Trefl Sopot 79:80
GTK Gliwice – Twarde Pierniki Toruń 92:76
GTK Gliwice – Legia Warszawa 100:105
GTK Gliwice – Stal Ostrów Wlkp. 81:94
Spójnia Stargard – GTK Gliwice 86:76
Warto podkreślić, że drużyna z Gliwic zaliczyła ostatnio serię czterech domowych meczów, zresztą podobnie jak Sokół. Teraz czeka ich pierwszy od ponad miesiąca wyjazd na naszą halę. W ostatnim swoim spotkaniu ulegli Treflowi Sopot, lecz bardzo nieznacznie, co tylko może świadczyć o tym, że również w Łańcucie postawią bardzo twarde warunki.
GTK pod kątem statystycznym
86.0 – liczba punktów na spotkanie,
36% – skuteczność rzutowa z dystansu,
48,1% – skuteczność rzutowa ogółem z gry, drugi najlepszy wynik w lidze,
35.79 – liczba zbiórek na spotkanie,
19 – liczba asysty na spotkanie,
21.5 – liczba fauli na spotkanie,
13.4 – liczba strat na spotkanie
Powtórzyć pierwsze spotkanie
Raczej nie znajdziemy kibica, który nie pamiętałby spotkania w Gliwicach. Szczególnie że grupa wspierających bardzo licznie pojechała za drużyną, dając niesamowity doping na wyjeździe. To ewidentnie pomogło, ponieważ Sokół w prezencie pod choinkę pokonał GTK 87:100, prezentując kawał dobrego basketu, który się po prostu przyjemnie oglądało. Świetne wejście w spotkanie (16:32) pozwoliła ustawić nieco to spotkanie, ale również było bardzo istotną zaliczką na końcówkę. Show skradł bezapelacyjnie najlepszy na parkiecie Tyler Cheese, który zakończył to spotkanie z 35 punktami na koncie, dokładając do tego jeszcze 8 zbiórek i 4 asysty. Bardzo dobrze zaprezentował się wówczas obecny Janis Berzins (18 oczek), ale również Adam Kemp (13 punktów i 8 zbiórek). Oczywiście teraz skład Sokoła znacznie się różni, jednak nadal ważne jest, by walczyć o zwycięstwo. Z drużyną w ostatnich dniach pożegnał się Terrell Gomez, natomiast niepewny jest występ Artura Łabinowicza. Oczywiście to wszystko stwarza szansę na grę szerszej rotacji i zdobywanie doświadczenia, tym bardziej, że losy spadku są już rozstrzygnięte. To ostatni mecz domowy w tym sezonie, więc drużyna Marka Łukomskiego stanie przed zadaniem pokazania wszystkiego, co tylko możliwe i powalczenia o otarcie łez w ostatnich spotkaniach.
Leave A Comment