W ostatnim starciu tego sezonu Sokół Łańcut zmierzył się na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. W bardzo okrojonym składzie zawodnicy naszej drużyny dali z siebie wszystko, jednak ostatecznie przegrali 98:79. Marcin Nowakowski zapisał się na kartach historii, notując triple-double.
Ostatni wyjazd tego sezonu
Nie można ukryć, że nasza drużyna nie dała rady trudom tego sezonu, czego efektem jest spadek do rozgrywek pierwszej ligi. Natomiast jeśli chodzi o wyjazdy, to najważniejszym aspektem byli nasi kibice, którym należy się niesamowity szacunek. Niezależnie od wyników i pozycji w tabeli, z zespołem na dobre i na złe. Oczywiście były momenty smutku i euforii, lecz z tej strony pragniemy podkreślić wasz udział, udział fanów i pasjonatów koszykówki w Łańcucie. Wszyscy pamiętamy, że decydującym spotkaniem w kontekście utrzymania okazał się pojedynek w Dąbrowie Górniczej, ponieważ w tamtej hali ostatecznie i definitywnie straciliśmy szanse na pozostanie w lidze. Do końca pozostały dwa mecze, bez większego znaczenia, dlatego swoje szanse dostali ostatnio Mikołaj Płowy, a teraz również Paweł Dobrzański. Przed tym spotkaniem nie byliśmy pewni, w jakim zestawieniu wyjdzie na to spotkanie Sokół i niestety łącznie rotacja naszego zespołu wynosiła jedynie 6 graczy. Ale może zacznijmy od samego początku
Niezłe wejście w mecz
Oczywiście o samym spotkaniu nie można się w znaczącym stopniu rozpisać, to jednak patrząc na pierwsze minuty, widać było chęci i motywację do walki. Dobrze pokazywał się Nowakowski oraz Cheese, dzięki czemu po niespełna pięciu minutach mieliśmy wynik 11:9 dla gospodarzy. Później nastąpił lepszy okres gry po stronie Śląska, ponieważ szybko zbudowali sobie przewagę 9 oczek, za sprawą Gołębiowskiego, czy też Wiśniewskiego. Natomiast w końcówce pierwszej kwarty Sokół złapał jeszcze rytm, czego efektem była trójka Pawła Dobrzańskiego. Ostatecznie po 10 minutach strata wynosiła 9 punktów.
Chwila odpoczynku, powrót na parkiet i przewaga Śląska zaczęła się coraz mocniej zarysowywać, co było nieuniknione. Punkty po naszej stronie zdobywał Cheese, Nowakowski, ale skuteczność czy to Mileticia, czy też Nizioła sprawiły, że po kilku minutach gry mieliśmy już wynik 41:25. Dopiero wtedy do gry włączył się Ike Nwamu swoimi celnymi rzutami. Do samego końca pierwszej połowy to jednak gospodarze bardzo skutecznie budowali swoją przewagę, a Sokół poprzez okrojony skład nie miał jak zareagować.
Ostatnie minuty tego sezonu
Co ciekawe drugą połowę Sokół rozpoczął całkiem przyzwoicie od trafień Cheese’a oraz Nowakowskiego, a chwilę później zanotował serię punktową, w tym drugą trójkę Pawła Dobrzańskiego. Na 4 minuty do końca udało się zmniejszyć stratę do 12 oczek, co zmusiło trenera rywali do wzięcia czasu na żądanie. Jednak taki obrót spraw podziałał na Śląsk, jak płachta na byka, przez co odpowiedzieli Nunez oraz Miletić i na ostatnią kwartę wychodzili z przewagą 15 punktów.
Ostatnie minuty to oczywiście utrzymywanie wyniku przez zawodników Śląska i kontrola gry. Sokół mimo chęci, nie był w stanie tak wąską rotacją nic zmienić, ponieważ siły nie pozwalały na równorzędną walkę. Ciężko coś więcej powiedzieć o ostatniej kwarcie, gdyż do samego końca utrzymywał się dystans, a ostatecznie różnicą 19 punktów wygrali gospodarze.
Mimo że tego wieczoru w składzie Sokoła zabrakło większości ważniejszych zawodników, to znajdujący się na parkiecie gracze pokazali kawał serca do walki. 25 punktów zdobył Ike Nwamu, a 20 Tyler Cheese. Jednak wyczyn Marcina Nowakowskiego przejdzie do historii, ponieważ zanotował w tym spotkaniu świetną linijkę 12 punktów, 10 zbiórek i 11 asyst. Mimo wyniku i otoczki spotkania nasz kapitan pokazał niesamowitą determinację, czym jeszcze bardziej wkupił się w serca naszych kibiców.
Natomiast jak wyżej wspomniano, to już ostatnia kwarta, ostatni mecz tego sezonu. Co za tym idzie, Sokół nie utrzymał się na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce i następny sezon zagra w 1 lidze. Warto podkreślić ile emocji oraz sportowych wrażeń udało się dostarczyć przez te 2 lata w PLK, ponieważ była to wielka przygoda dla tak małego koszykarskiego ośrodka, jakim jest Łańcut. Teraz pozostaje pracować na lepsze jutro i powrót na najwyższy poziom.