336847611_1323323818594670_5909239722748774789_n

Sokolim okiem po meczu: Tauron GTK Gliwice.

W ramach dwudziestej czwartej kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Rawlplug Sokoła zagrali na wyjeździe z Tauron GTK Gliwice. Rewanżowe spotkanie zakończyło się wynikiem 87:86 na korzyść gospodarzy.

Podobno „nic dwa razy się nie zdarza”. Podobno. Rawlplug Sokół po raz kolejny rozegrał mecz, w którym wynik rozstrzygnął się dopiero w ostatnich sekundach meczu – i co gorsza – bez szczęśliwego zakończenia.

– Dla obu zespołów był to mecz o życie, troszeczkę. Myślę, że słabo weszliśmy w to spotkanie. Za mało agresywnie, za mało atletycznie i drużyna z Gliwic to wykorzystała – przyznał podczas konferencji prasowej skrzydłowy Filip Struski.

Sokół prowadził dokładnie 8 minut i 58 sekund, wygrywając jedynie trzecią kwartę – wtedy też, po zmianie stron, po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie i skutecznie odrabiał straty, prowadząc jeszcze na niewiele ponad minutę przed końcem meczu (84:81). Ostatecznie, to gospodarze lepiej wykorzystali końcową sytuację.

W całym spotkaniu łańcucianie zebrali 31 piłek i rozdali 10 asyst. Drużyna miała 47 proc. skuteczności rzutów z gry, natomiast w czwartkowej rywalizacji punktu nie zdobył żaden Polak.

– Wiedzieliśmy, jaki jest ciężar gatunkowy tego meczu dla obu zespołów. Za miękko weszliśmy w ten mecz i konsekwencją tego było to, że cały czas od początku goniliśmy wynik. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala, jak się przeciwnik dostosowuje. My za późno się dostosowaliśmy. Natomiast końcówka była już taka, że oba zespoły mogły wygrać. Nie wykorzystaliśmy tej ostatniej sytuacji – podsumował trener Marek Łukomski, dodając, że musi popracować z zespołem nad egzekucją pewnych założeń.

Zespół trenera Marka Łukomskiego następne spotkanie rozegra 1 kwietnia. Wówczas, do Łańcuta przyjedzie Trefl Sopot. Rawlplug Sokół z bilansem 8 – 16 zajmuje obecnie jedenaste miejsce w tabeli.

Tauron GTK Gliwice – Rawlplug Sokół Łańcut 87:86 (28:19, 20:23, 18:25, 21:19)

Tauron GTK: Malachi Richardson 27, Earl Jerrod Rowland 27, Kamari Murphy 15, Mateusz Szlachetka 6, Filip Put 5, Szymon Ryżek 5, Jure Škifić 2, Aleksander Busz 0, Igor Krzych, Norbert Maciejak, Michał Domżoł, 

Trener: Maroš Kovačik, as. Stanisław Mazanek

Rawlplug Sokół: Corey Sanders 23, Delano Spencer II 21, James Eads III 20, Adam Kemp 13, Raynere Thornton 9, Filip Struski 0, Mateusz Bręk 0, Mateusz Szczypiński 0, Marcin Nowakowski 0, Przemysław Wrona 0, Michał Kołodziej 0,  Mikołaj Płowy

Trener: Marek Łukomski, as. Marcin Wit

Pamela Wrona

336398452_745760883820949_9079374959414050152_n

Sokolim okiem po meczu: Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz.

W ramach dwudziestej trzeciej kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Rawlplug Sokoła zagrali na wyjeździe z Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz. Rewanżowe spotkanie zakończyło się wynikiem 87:78 na korzyść gospodarzy.

Athanasios Skourtopoulos i jego drużyna przed ostatnią kolejką była bliskim sąsiadem Rawlplug Sokoła w ligowej tabeli. Mecz ten miał zatem duże znaczenie dla jej układu, a przede wszystkim pozostania klubów na koszykarskiej mapie ekstraklasy. W minioną sobotę, to zespół z Bydgoszczy skutecznie zrewanżował się za mecz z pierwszej rundy, wykorzystując atut własnego parkietu.

– Od początku czuć było emocje w tym meczu, było widać, że dwóm zespołom zależało na tym zwycięstwie. My w pewnym momencie straciliśmy agresywność, Astoria odskoczyła i później, w drugiej połowie musieliśmy gonić. W końcówce udało nam się zniwelować straty, bodajże jeszcze na pięć punktów mieliśmy rzut, więc tak naprawdę mecz do końca mógł trzymać w napięciu i mecz mógł pójść w dwie strony. Wydaje mi się, że dzisiaj byliśmy zespołem ciut gorszym. Do końca zostało jeszcze siedem kolejek. Trzymam kciuki za Astorię i mam nadzieję, że oba zespoły spokojnie utrzymają się w lidze i będą mogły ze sobą rywalizować w przyszłym sezonie na parkietach Energa Basket Ligi – powiedział po meczu kapitan Marcin Nowakowski.

Jak rywalizację ocenia trener? – Dobrze weszliśmy w mecz, natomiast druga kwarta za miękko zagrana. W pierwszej połowie 3 faule zespołowe, a to świadczy o poziomie naszej agresji w obronie. Do przerwy straciliśmy 46 punktów. Później goniliśmy wynik, a zawsze gonienie wyniku kosztuje bardzo dużo sił. Mieliśmy jeszcze swoje szanse, wróciliśmy do gry, zmieniliśmy znowu trochę obronę, wymusiliśmy na naszych zawodnikach to żebyśmy wyszli do góry z różnymi pułapkami, z różnymi zonami na całym boisku. I to na pewno przyniosło nam efekt i wyglądaliśmy lepiej w obronie, chociaż tych punktów straciliśmy i tak 87 w całym meczu – analizował Marek Łukomski.

Jego drużyna prowadziła dokładnie 9 minut i 56 sekund, wygrywając jedynie pierwszą kwartę (21:28). Kolejne należały go gospodarzy, którzy w każdej wypracowali kilkupunktową przewagę, chociaż to Sokół w całym spotkaniu miał lepszy procent rzutów z gry – 51.

– Co martwi po raz kolejny? Zbiórka defensywna, a raczej ofensywna zbiórka przeciwników. Koleny mecz, kiedy zespół przeciwny ma 15 zbiórek w ataku, my tylko 3 – dodał szkoleniowiec.

Do tego, Sokół dołożył 24 zbiórki w obronie, przy 39 przeciwnika. Rozdał także 12 asyst, zaś Astoria – 19. W sobotniej rywalizacji ławka gości dała zaledwie 6 punktów, a gospodarzy – o 30 więcej.

Zespół trenera Marka Łukomskiego następne spotkanie rozegra 23 marca w Gliwicach z miejscowym Tauron GTK, zaś we własnej hali – dopiero 1 kwietnia. Wówczas, do Łańcuta przyjedzie Trefl Sopot. Rawlplug Sokół z bilansem 8 – 15 zajmuje obecnie jedenaste miejsce w tabeli.

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – Rawlplug Sokół Łańcut 87:78 (21:28, 25:8, 18:16, 23:26)

Enea Abramczyk Astoria: Nathan Cayo 21, Mike Smith 15, Benjamin Simons 11, Daniel Szymkiewicz 10, Myke Henry 8, Paulius Petrilevicius 7, Aleksander Lewandowski 7, Łukasz Frąckiewicz 6, Igor Wadowski 2, Jakub Ulczyński, Ignacy Grochowski, Jakub Stupnicki

Trener: Athanasios Skourtopoulos, as. Marcin Woźniak, Grzegorz Skiba

Rawlplug Sokół: Delano Spencer II 32, Corey Sanders 22, Raynere Thornton 8, Adam Kemp 6, Filip Struski 6, Mateusz Bręk 4, Mateusz Szczypiński 0, Marcin Nowakowski 0, James Eads III 0, Przemysław Wrona 0,  Mikołaj Płowy, Kacper Balawender

Trener: Marek Łukomski, as. Marcin Wit

Pamela Wrona

335464451_212532387991838_5844161175964745321_n

Sokolim okiem po meczu: Polski Cukier Start Lublin.

W ramach dwudziestej drugiej kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Rawlplug Sokoła podjęli przed własną publicznością Polski Cukier Start. Rewanżowe spotkanie zakończyło się wynikiem 74:72 na korzyść drużyny trenera Marka Łukomskiego, która już drugi raz w sezonie pokonała zespół z Lublina.

Artur Gronek i jego drużyna przed ostatnią kolejką sąsiadowała z Rawlplug Sokołem w ligowej tabeli. Mecz ten miał zatem duże znaczenie dla jej układu, a także pozostania Łańcuta na koszykarskiej mapie ekstraklasy. Marek Łukomski powiedział niedawno za kulisami, że całkowicie wyeliminował cukier ze swojej diety. Jak się okazuje, na Polski Cukier Start również znalazł skuteczne rozwiązanie.

– Gratulacje dla nas za to, że pomimo tego niemrawego początku, wróciliśmy do grania, chociaż na początku nie mogliśmy cały czas złapać rytmu, Lublin postawił strefę, a przy strefie jest tak, że jak się nie trafia rzutów, to jest jak „woda na młyn” dla przeciwników bądź dla obrony. Oni cały czas bronili zoną, nie mogliśmy złapać rytmu i to im przynosiło efekty. Natomiast w pewnym momencie przełamaliśmy się, znaleźliśmy sposób, może nie do końca, ale jednak już te akcje nie były takie, że mieliśmy kilka przestojów, kilka niecelnych rzutów na strefę. Znajdowaliśmy te rozwiązania – mówił podczas pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Łukomski.

Jego drużyna prowadziła dokładnie 13 minut i 12 sekund, wygrywając jedynie trzecią kwartę (55:53), ale finalnie całe spotkanie (74:72). Pierwsza (10:23) i druga kwarta (32:36) należała do gości, którzy znacznie lepiej rozpoczęli rywalizację, dając sobie nadzieję na wygraną. W sporcie jednak wszystko jest możliwe, a szczęście potrafi być zmienne – gospodarze zaczęli sukcesywnie odrabiać straty, a po zmianie stron wyszli na prowadzenie, które zmieniało się siedmiokrotnie. Od tamtej pory, wszystko toczyło się kosz za kosz, dostarczając kibicom mnóstwo emocji, bo wynik pozostawał otwarty do ostatniej chwili.

– Bardzo cieszymy się z jednej rzeczy: że w końcu wygraliśmy ten bliski mecz i dopisujemy kolejne zwycięstwo do naszego konta – dodał, doceniając wsparcie kibiców.

Jak trafnie zauważył szkoleniowiec, przed własną publicznością nie posmakował jeszcze porażki – odkąd objął stanowisko pierwszego trenera, Sokół nie przegrał meczu we własnej hali.

– Cieszy 6 strat w całym meczu, 21 asyst. Martwi natomiast zbiórka – analizował dalej.

W całym spotkaniu zebrano piłkę zaledwie 26 razy – gdy rywal zbiórek miał aż 46. Sokół w minionych meczach rozdawał średnio 14 asyst, a w sobotnim meczu było ich o 7 więcej. Co ciekawe, obydwie drużyny miały jednakowy procent rzutów z gry – 43,8. 

Zespół trenera Marka Łukomskiego następne spotkanie rozegra 18 marca w Bydgoszczy z miejscową Enea Abramczyk Astorią, zaś we własnej hali – dopiero 1 kwietnia. Wówczas, do Łańcuta przyjedzie Trefl Sopot. Rawlplug Sokół z bilansem 8 – 14 zajmuje obecnie dwunaste miejsce w tabeli.

Rawlplug Sokół Łańcut – Polski Cukier Start Lublin 74:72 (10:23, 22:13, 23:17, 19:19)

Rawlplug Sokół: Adam Kemp 15, Delano Spencer II 14, Mateusz Szczypiński 11, Marcin Nowakowski 9, Raynere Thornton 8,  Michał Kołodziej 7, Corey Sanders 6, James Eads III 4, Mateusz Bręk 0, Przemysław Wrona 0,  Mikołaj Płowy, Kacper Balawender

Trener: Marek Łukomski, as. Marcin Wit

Polski Cukier Start: Cleveland Melvin 27, Gabe DeVoe 18, Klavs Čavars 8, Dayshon Hassan Smith 8, Mateusz Dziemba 4, Bartłomiej Pelczar 3, Troy Barnies 2, Kacper Młynarski 2, Michał Krasuski 0, Sebastian Walda, Kacper Świtacz, Michał Grzesiak

Trener: Artur Gronek, as. Jakub Lewandowski, Michał Sikora

Pamela Wrona

gvdgdfgt

Sokolim okiem po meczu: MKS Dąbrowa Górnicza

W ramach dwudziestej pierwszej kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Rawlplug Sokoła zmierzyli się na wyjeździe z MKS Dąbrową Górniczą. Rewanżowe spotkanie zakończyło się po dogrywce wynikiem 103:102 na korzyść drużyny trenera Jacka Winnickiego.

Po długiej przerwie od ostatniego podrzutu piłki, koszykarze Rawlplug Sokoła wrócili do ligowych zmagań, mając przed sobą okazję zrewanżować się drużynie z Zagłębia Dąbrowskiego za mecz z pierwszej rundy. W tabeli oba zespoły dzielił zaledwie jeden punkt. Wynik niedzielnego spotkania miał albo zrównać Sokoła z MKS, albo pozwolić gospodarzom wziąć głębszy oddech i odskoczyć na dwa oczka. By wyłonić zwycięzce potrzebna była dogrywka. Ta jednak, pozwoliła cieszyć się z wygranej gospodarzom, a drużynie trenera Marka Łukomskiego znów zabrakło „szczęścia”.

– Obydwa zespoły mogły wygrać, tak czasem się zdarza. Ale ktoś musi wygrać. Mieliśmy akcję może nawet na zwycięstwo, może na dogrywkę. Przed meczem zostaliśmy poinformowani, że nie działa IRS – system wideo, dzięki któremu można zobaczyć powtórkę. Zrobiliśmy akcję taką, w której w 85 proc., w lidze hiszpańskiej sędziowie albo gwiżdżą faul, albo są punkty, bo jest to atak zawodnika, który dochodzi, czy goni go. Corey Sanders mógł to skończyć, natomiast wypadł za boisko. Nie wiem, czy bez kontaktu tak by wyleciał, ale nie cofniemy czasu – analizował ostatnią sporną akcję meczu trener Marek Łukomski podczas konferencji prasowej.

Całe spotkanie miało dość wyrównany przebieg i było bardzo zacięte, choć goście prowadzili jedynie 8 minut i 36 sekund.  Pierwsza i czwarta kwarta dały remis. MKS prowadził po drugiej, Sokół zaś po trzeciej. Właśnie wtedy, po zmianie stron, gospodarze złapali wiatr w żagle i odjechali na 14 „oczek”. W tym fragmencie Sokół po serii trzech rzutów zza łuku zniwelował straty do jednego punktu różnicy i wrócił do meczu. W dodatkowym czasie gry wynik nadal był bardzo zbliżony, natomiast ostatecznie dwóch punktów nie udało się wywieźć do Łańcuta i kolejne spotkanie zakończyło się bez happy endu.

W całym starciu Sokół miał 52 proc. z gry, a MKS – 50 proc. Oba zespoły popełniły niemal tyle samo strat (Sokół 15, MKS 14). Ponadto, Sokół zebrał 33 piłki i rozdał 17 asyst, natomiast MKS kolejno 36 i 19. Najskuteczniejszym graczem żółto-czarnych był Raynere Thornton z linijką 30 punktów, 6 zbiórek, 3 przechwyty. W drużynie przeciwnej wyróżniał się Gerry Blakes II, który dał swojej drużynie 21 punktów, 6 zbiórek i 3 asysty.

Warto odnotować, że Sokół pierwszy raz w historii gry w najwyższej klasie rozgrywkowej przebił barierę stu punktów w meczu.

Łańcucianie z bilansem 7 zwycięstw i 14 porażek zajmują obecnie dwunaste miejsce w ligowej tabeli. Następny mecz odbędzie się 11 marca – do Łańcuta przyjedzie Polski Cukier Start Lublin.

MKS Dąbrowa Górnicza – Rawlplug Sokół Łańcut  103:102 (23:23, 26:18, 20:24, 21:25, 13:12)

MKS: Gerry Blakes II 21, Martin Krampelj 19, Joseph Chealey 19, Ousmane Drame 15, Kacper Radwański 11, Jarosław Mokros 10, Marcin Piechowicz 6, Trevon Bluiett 2, Maciej Kucharek, Wiktor Rajewicz, Krystian Zawadzki, Kacper Indyk

Trener: Jacek Winnicki, as. Michał Dukowicz

Rawlplug Sokół: Raynere Thornton 30, Corey Sanders 20, Delano Spencer II 17, James Eads III 11, Filip Struski 10, Michał Kołodziej 9, Adam Kemp 6, Mateusz Szczypiński 6,  Przemysław Wrona 2, Marcin Nowakowski 0, Mateusz Bręk 0, Mikołaj Płowy

Trener: Marek Łukomski, as. Marcin Wit.

Pamela Wrona

hjyhj

Sokolim okiem po meczu: Arriva Twarde Pierniki Toruń

W ramach dwudziestej kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Rawlplug Sokoła podjęli przed własną publicznością Arriva Twarde Pierniki Toruń. Spotkanie zakończyło się wynikiem 74:66 na korzyść drużyny trenera Marka Łukomskiego.

Łańcucianie mieli przed sobą ważny mecz w kontekście utrzymania i układu tabeli. W meczu za „4 punkty” udało się jednak wyszarpać zwycięstwo.

– Gratulacje dla naszego zespołu. Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo ciężkie spotkanie. Mecz raczej mógł się nie podobać, jeżeli chodzi o jakość, natomiast czasem tak jest, że takie zapasy trzeba przepchać na swoją stronę. Dzisiaj się udało – powiedział podczas konferencji prasowej trener Marek Łukomski. 

Pierwszą i trzecią kwartę wygrali goście (15:16, 48:50), druga i czwarta była dla gospodarzy (33:28, 74:66). Sokół prowadził dokładnie 18 minut i 22 sekundy. Szczególnie na początku zawodziła skuteczność, a rywalizacja była dość wyrównana. Ostatecznie, procent rzutów z gry wyniósł 47,4. W całym meczu zanotowano 41 zbiórek (do 33 przeciwnika), rozdano 11 asyst (do 9), a także 6 bloków (do 2).

Zespół trenera Marka Łukomskiego następne spotkanie rozegra dopiero 5 marca w Dąbrowie Górniczej z miejscowym MKS, zaś we własnej hali 11 marca – do Łańcuta przyjedzie Polski Cukier Start Lublin. Rawlplug Sokół z bilansem 7 – 13 zajmuje obecnie dwunaste miejsce w tabeli.

– Ten miesiąc będzie dla nas na pewno spokojniejszy, jakbyśmy przegrali ten mecz. Bardzo mocno się cieszymy – dodał szkoleniowiec.

Rawlplug Sokół Łańcut – Arriva Twarde Pierniki Toruń  74:66 (15:16, 18:12, 15:22, 26:16)

Rawlplug Sokół: Corey Sanders 20, James Eads III 12, Delano Spencer II 10, Raynere Thornton 9, Adam Kemp 9, Michał Kołodziej 9,  Mateusz Bręk 3, Mateusz Szczypiński 2,  Przemysław Wrona 0, Filip Struski 0, Marcin Nowakowski, Mikołaj Płowy, Kacper Balawender, Filip Materna

Trener: Marek Łukomski, as. Marcin Wit

Arriva Twarde Pierniki: Sterling Gibbs 20, Kacper Gordon 14, Aaron Cel 9, Dallas Walton 7, Joey Brunk 6, Wojciech Tomaszewski 4, Bartosz Diduszko 4, Stefan Kenić 2, Wit Szymański, Mateusz Kruszkowski, Paweł Sowiński

Trener: Cedric Heitz, as. Jarosław Zawadka

325539785_1135351873820101_5952497670048006481_n

Sokolim okiem po meczu: Grupa Sierleccy Czarni Słupsk

W ramach dziewiętnastej kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Rawlplug Sokoła zmierzyli się na wyjeździe z Grupa Sierleccy Czarni Słupsk. Spotkanie zakończyło się wynikiem 91:88 na korzyść drużyny trenera Mantasa Cesnauskisa.

W czwartkowy wieczór nieprawdopodobnych emocji mogli doświadczyć kibice, którzy śledzili mecz między drużyną Grupa Sierleccy Czarni a Rawlplug Sokół. By wyłonić zwycięzce, potrzeba było aż dwóch dogrywek!

– Jak wyglądał mecz, wszyscy widzieli. Przegraliśmy po bardzo mocnej walce. Na pewno moim zawodnikom nie można odmówić chęci wygrania tego meczu – powiedział podczas pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Łukomski, dla którego był to jednocześnie sentymentalny powrót do Słupska.

Oba zespoły rozdały po 22 asysty i popełniły 13 strat. O 4 zbiórki więcej zanotowali koszykarze ze Słupska (49). Drużyna trenera Marka Łukomskiego miała 39 proc. skuteczności rzutów z gry – o jeden procent mniej niż przeciwnik. O jeden procent więcej (32) mieli w skuteczności w rzutach zza linii 6,75 cm, a także lepszy procent w rzutach wolnych – 73,3 (do 65,2 proc.). Słupszczanie wygrali pierwszą kwartę (23:15), natomiast drugą i trzecią łańcucianie (34:39 i 49:50). Kolejne dwie (w tym jedna z dodatkowym czasem gry) zakończyły się remisem (69:69 i 80:80). Do pierwszej dogrywki doprowadził Michał Chyliński, zaś do drugiej – Marcin Nowakowski. Sokół w całym meczu prowadził dokładnie 23 minuty i 11 sekund. Za pięć przewinień z parkietu zeszli Corey Sanders, Delano Spencer i Adam Kemp.

– Stworzyliśmy bardzo dobre widowisko. Przegraliśmy kolejny mecz trochę na własne życzenie. Straciliśmy 7 punktów w ostatniej minucie. Zostawiliśmy kawał serducha, bo przyjechaliśmy osłabieni – bez Filipa Struskiego i Mateusza Bręka. Myślę, że gdyby Corey Sanders i Delano Spencer zostali z nami do samego końca, mecz może potrwałby jeszcze ze dwie dogrywki i miejmy nadzieję, że wtedy szala zwycięstwa przechyliłaby się na naszą stronę – dodał koszykarz Mateusz Szczypiński.

Adam Kemp wyrównał własny rekord bloków. Center na słupskim parkiecie aż siedmiokrotnie zablokował rywala. W tej statystyce w lidze jest na pierwszym miejscu (27 bloków, średnio 2,45 na mecz). Z kolei Marcin Nowakowski w tym samym spotkaniu przekroczył próg 400 asyst w żółto-czarnych barwach. Rozgrywający, aby osiągnąć ten „kamień milowy” potrzebował 56 meczów. Należy odnotować, że kapitan mecz z Czarnymi przepłacił skręceniem kostki.

Można powiedzieć, że zwycięstwo znów było na wyciągnięcie ręki. Dla Sokoła była to trzynasta porażka w sezonie. Drużyna Marka Łukomskiego z bilansem 6 – 13 zajmuje obecnie dwunaste miejsce w ligowej tabeli. Najbliższy mecz zostanie rozegrany w czwartek 9 lutego przed własną publicznością. Przeciwnikiem będzie drużyna Arriva Twarde Pierniki Toruń.

Grupa Sierleccy Czarni Słupsk – Rawlplug Sokół Łańcut 91:88 (23:15, 11:24, 15:11, 20:19, 22:19)

Grupa Sierleccy Czarni: Jakub Musiał 20, Billy Ivey III 19, De’quon Lake 16, Michał Chyliński 13, Mikołaj Witliński 10, Jakub Schenk 5, David Dileo 5, Shavon Coleman 3, Paweł Leończyk 0, Bartosz Jankowski 0, Jan Pluta 0, Gracjan Kołodziej 0

Trener: Mantas Cesnauskis, as. Łukasz Seweryn

Rawlplug Sokół: Raynere Thornton 18, Delano Spencer II 15, Adam Kemp 14, James Eads III 10, Mateusz Szczypiński 9, Corey Sanders 9, Michał Kołodziej 5, Marcin Nowakowski 2, Przemysław Wrona 1, Mikołaj Płowy, Kacper Balawender, Filip Materna

Trener: Marek Łukomski, as. Marcin Wit

Pamela Wrona

hjhgjggf

Sokolim okiem po meczu: King Szczecin

W ramach osiemnastej kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Rawlplug Sokoła zmierzyli się na wyjeździe z Kingiem Szczecin. Spotkanie zakończyło się wynikiem 75:73 na korzyść drużyny trenera Arkadiusza Miłoszewskiego.

– Trafiliśmy na dobrze grający zespół do tej pory, natomiast w tym meczu, myślę, że równie tak samo zasłużyliśmy na zwycięstwo jak Szczecin – przyznał podczas konferencji prasowej trener Marek Łukomski.

Siódma wygrana z wyżej notowanym faworytem wydawała się być na wyciągnięcie ręki. Końcówka – za sprawą rzutu na zwycięstwo Andy’ego Mazurczaka – okazała się bez happy endu dla Łańcuta.

– Koniec końców, przegraliśmy to spotkanie dwoma punktami po ostatniej akcji, ale nie ma co rozpaczać nad tą ostatnią akcją, bo przegraliśmy nie ostatnią akcja, a kilkoma błędnymi akcjami, które ją poprzedziły. Na pewno musimy poprawić pewne rzeczy, jak egzekucje w pewnych momentach meczu. Musimy wyciągnąć z tej porażki wnioski. Na pewno gramy lepiej ostatnimi czasy, natomiast za takie ładne porażki, wciąż mamy tylko jeden punkt. I to przegrana, która nas bardzo boli – dodał szkoleniowiec.

Sokół prowadził przez 23 minuty i 6 sekund, wygrał pierwszą kwartę (13:24), drugą (39:44), a w kolejnych fragmentach, choć utracił przewagę, trzymał się na tyle blisko, że rywalizacja była niezwykle zacięta i emocjonująca. W całym meczu zebrano 33 piłki i rozdano 13 asyst. Oddano także 27 na 64 rzutów z gry (42,2 proc), z czego zza linii 6,75 m celnie przymierzono 9 razy (34,6 proc).

Dla Sokoła było to dwunasta porażka w sezonie. Drużyna Marka Łukomskiego z bilansem 6 – 12 zajmuje obecnie jedenaste miejsce w ligowej tabeli. Najbliższy mecz zostanie rozegrany w czwartek 2 lutego w Słupsku, gdzie przeciwnikiem będzie Grupa Sierleccy Czarni.

King Szczecin – Rawlplug Sokół Łańcut 75:73 (13:24, 26:20, 20:11, 16:18)

King: Bryce Brown 17, Phil Fayne 13, Andrzej Mazurczak 12, Kacper Borowski 11, Zac Cuthbertson 10, Filip Matczak 8, Mateusz Kostrzewski 4, Tony Meier 0, Konrad Szymański, Konrad Rosiński, Aleksander Wiśniewski.

Trener: Arkadiusz Miłoszewski, as. Maciej Majcherek

Rawlplug Sokół: Corey Sanders 17, Delano Spencer 14, Filip Struski 12, Adam Kemp 11, Raynere Thornton 11, Mateusz Szczypiński 6,  James Eads 2, Mateusz Bręk 0,  Przemysław Wrona 0, Marcin Nowakowski 0, Michał Kołodziej, Mikołaj Płowy.

Trener: Marek Łukomski, as. Marcin Wit

Pamela Wrona

322708626_882567629454980_4846084069421553283_n

Sokolim okiem po meczu: Anwil Włocławek

W ramach siedemnastej kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Rawlplug Sokoła zmierzyli się na wyjeździe z Anwilem Włocławek. Spotkanie zakończyło się wynikiem 78:89 na korzyść drużyny trenera Marka Łukomskiego.

„Sokół Łańcut nie przestaje zaskakiwać”, „Sokół od czasu objęcia posady pierwszego trenera przez Marka Łukomskiego nie przestaje zadziwiać” – tak brzmią fragmenty artykułów i wypowiedzi po ostatniej wygranej. Nic dziwnego, bowiem Sokół, jako beniaminek Energa Basket Ligi zdecydowanie jest jednym z pozytywnych zaskoczeń obecnego sezonu. Pokonał już wyżej notowanych faworytów, jak Suzuki Arkę Gdynię, BM Stal Ostrów Wielkopolski, WKS Śląsk Wrocław, a teraz także i Anwil Włocławek – i z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

– Dla nas jest to bardzo ważne zwycięstwo. Skupialiśmy się na tym, aby kontrolować zbiórkę, żeby dać sobie szansę na zwycięstwo. Kontrolowaliśmy deskę cały mecz. Mieliśmy moment przestoju, Anwil już poszedł „all in” i trafiali trójki, my nie mogliśmy nic w ataku wykreować. Natomiast po tym lekkim gongu, odzyskaliśmy rytm i my trafiliśmy te decydujące trójki – podsumował trener Marek Łukomski.

Jego drużyna utrzymywała prowadzenie dokładnie 33 minuty i 23 sekundy. W czwartej kwarcie Anwil miał serię 17:2 i zmniejszył straty do zaledwie siedmiu punktów. Sokół natomiast zachował chłodną głowę i wrócił do dyspozycji z początku rywalizacji, ostatecznie przechylając szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

– Zwycięstwo na tak trudnym terenie, dla beniaminka, znaczy naprawdę wiele. Bardzo się cieszymy – powiedział koszykarz Mateusz Szczypiński. – W poprzednich meczach zbiórka bardzo szwankowała, szczególnie z Legią. Dziś zbiórki wygraliśmy (34 do 31 – przyp. red), duża liczba asyst (19 – przyp. red), graliśy zespołowo, mieliśmy mega dużo otwartych rzutów i te rzuty wpadały – wylicza.

Łańcucianie oddali ponadto 29 na 60 rzutów z gry (48,3 proc.), z czego z dystansu celnie przymierzyli trzynastokrotnie.

Dla Sokoła było to szóste zwycięstwo w sezonie. Drużyna Marka Łukomskiego z bilansem 6 – 11 zajmuje obecnie dwunaste miejsce w ligowej tabeli. Najbliższy mecz zostanie rozegrany w czwartek 26 stycznia w Szczecinie, z miejscowym Kingiem.

Anwil Włocławek – Rawlplug Sokół Łańcut 78:89 (18:20, 15:28, 19:26, 26:15)

Anwil: Phil Greene 19, Luke Petrasek 17, Michał Nowakowski 17, Lee Moore 9, Josip Sobin 8, Josh Bostic 4, Dawid Słupiński 3, Maciej Bojanowski 1, Malik Williams 0, Marcin Woroniecki 0, Kamil Łączyński, Bartosz Łazarski.

Trener: Przemysław Frasunkiewicz, as. Piotr Blechacz, Grzegorz Kożan

Rawlplug Sokół: Corey Sanders 16, James Eads 16, Delano Spencer 13, Adam Kemp 11, Mateusz Szczypiński 9, Filip Struski 9, Raynere Thornton 8, Mateusz Bręk 7, Przemysław Wrona 0, Marcin Nowakowski 0, Michał Kołodziej.

Trener: Marek Łukomski, as. Marcin Wit

Pamela Wrona

321700743_1318990692230029_5875208619317821282_n

Sokolim okiem po meczu: Legia Warszawa

W ramach szesnastej kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Rawlplug Sokoła zmierzyli się z Legią Warszawa. Spotkanie zakończyło się wynikiem 75:61 na korzyść drużyny trenera Wojciecha Kamińskiego.

Początek spotkania na warszawskim Bemowie ułożył się na korzyść Sokoła. Ten, w pierwszej kwarcie był na trzypunktowym prowadzeniu (11:14). W kolejnej odsłonie przewaga stopniała do jednego punktu (28:29), a w przedostatniej zaledwie dwa punkty więcej mieli gospodarze, którzy sukcesywnie minimalizowali straty, a rywalizacja stała się jeszcze bardziej zacięta (48:46). Jednak w kluczowych momentach lepsza okazała się Legia, czwartą kwartą podcinając Sokołowi skrzydła, tym samym przechylając szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

– Nie da się wygrać meczu, w którym oddajemy przeciwnikom 23 zbiórki w ataku. Po wielu tych zbiórkach padły punkty dla rywali, czasem nawet było to 2+1. Zawsze tłumaczymy zespołowi, że zbiórki w ataku, 2+1 bądź strata i akcja 1 na 0 nie tylko waży dwa punkty, czy 2+1. Waga takich akcji wpływa na morale drużyny i na tym na pewno będziemy musieli się skupić, żeby popracować, bo terminarz nam się tak ułożył, że mamy cztery mecze – już teraz trzy – na wyjeździe z rzędu – powiedział podczas pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Łukomski.

Sokół w całym meczu zebrał 40 piłek i rozdał 12 asyst. Popełnił także 12 strat. Oddano 23 na 65 rzutów z gry (35,4 proc.), a z dystansu celnie przymierzono sześciokrotnie (33,3 proc.). 
Jak te elementy wyglądały u rywala? 56 zbiórek, 16 asyst, 12 strat, 27 na 79 rzutów z gry (36,7 proc.) oraz 26,9 proc. w rzutach za 3, a celnych było 7 na 26.

– W ostatniej kwarcie straciliśmy aż 27 punktów. W takim meczu, w którym traci się 75 [punktów] to zdecydowanie za dużo. Zawiodła nas w pewnej części defensywa. Nie chcę powiedzieć, że zawodnicy Legii, na przykład Leslie nie zapracowali na swoje rzuty, bo zapracowali. Ale często to były błędy w obronie indywidualne naszego zespołu. Wiedzieliśmy o charakterystyce zawodników rywala, mieliśmy swoje założenia, a jednak czasem zdarzały się błędy, jak odejście od Lesliego w rogu boiska. Za dużo było takich rzeczy, które myślę, że jesteśmy w stanie wyeliminować poprzez dostosowania małych, drobnych rzeczy, które możemy pozmieniać i w kolejnym meczu takich błędów nie popełniać. Dziś też jakość zawodników Legii przeważyła w końcówce, ale my też musimy poprawić swoją grę, by dać sobie szansę na zwycięstwo – analizował szkoleniowiec.

– Fajnie było wrócić do Warszawy, gdzie mam wiele dobrych wspomnień i mam znajomych. Dobrze zaczęliśmy dzisiejszy mecz, jednak w drugiej połowie straciliśmy swój rytm, gorzej wyglądaliśmy w ofensywie. Próbowaliśmy grać tak jak wcześniej. Gdy nie idzie w ataku trzeba mocno pracować w obronie, natomiast Legia częściej zbierała piłkę w ataku, ponawiała akcje, miała więcej okazji na zdobywanie punktów – uzupełnił środkowy Adam Kemp.

Dla Sokoła była to jedenasta porażka w sezonie. Drużyna Marka Łukomskiego z pięcioma zwycięstwami zajmuje obecnie trzynaste miejsce w ligowej tabeli. Najbliższy mecz zostanie rozegrany w piątek 20 stycznia we Włocławku, z miejscowym Anwilem.

Legia Warszawa – Rawlplug Sokół Łańcut 75:61 (11:14, 17:15, 20:17, 27:15)

Legia: Travis Leslie 23, Geoffrey Groselle 14, Billy Garrett 11, Łukasz Koszarek 6, Janis Berzins 5, Grzegorz Kamiński 5, Grzegorz Kulka 5, Dariusz Wyka 2, Ray McCallum 2, Jakub Sadowski 2, Szymon Kołakowski 0, Benjamin Didier-Urbaniak 0

Trener: Wojciech Kamiński, as. Maciej Jamrozik, Marek Zapałowski

Rawlplug Sokół: Corey Sanders 16, Raynere Thornton 15, Adam Kemp 8, James Eads 7, Delano Spencer 6, Mateusz Szczypiński 5, Przemysław Wrona 2, Michał Kołodziej 2, Marcin Nowakowski 0, Filip Struski 0, Mateusz Bręk 0.

Trener: Marek Łukomski, as. Marcin Wit

Pamela Wrona

mn

Sokolim okiem po meczu: WKS Śląsk Wrocław

W ramach piętnastej kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Rawlplug Sokoła zmierzyli się z WKS Śląskiem Wrocław. Spotkanie zakończyło się wynikiem 92:85 na korzyść drużyny trenera Marka Łukomskiego.

– Wierzyłem w zwycięstwo. Każda seria kiedyś się kończy. W szatni powiedziałem swoim zawodnikom, że ja w to wierzę. I chciałbym, aby podeszli do tego spotkania z takim samym nastawieniem, bo prawdopodobnie, nikt poza nami [w szatni] w to nie wierzy. Ja potrzebuję ludzi, graczy, którzy mają wiarę i nie przegrywają meczów w głowie, już zanim wejdą na parkiet – powiedział z dumą po meczu trener Marek Łukomski.

Sokół sprawił nie lada niespodziankę, kontynuując pisanie wyjątkowej historii. Jako pierwszy w sezonie pokonując Mistrza Polski, udowodnił kolejny raz, że niemożliwe nie istnieje. Drużyna trenera Łukomskiego rzucała dotychczas średnio 71,2 punktów na mecz. Tymczasem, pierwszy raz przekroczono próg dziewięćdziesięciu punktów, zatrzymując rywala na osiemdziesięciu pięciu (śr. 89,1). W całym meczu Sokół rozdał 17 asyst i zebrał 41 piłek. Na prowadzeniu był przez ponad 28 minut. W całej zaciętej rywalizacji nie zabrakło efektownych akcji i emocji. Szóstym zawodnikiem byli kibice, którzy odwiedzili MOSiR w rekordowej liczbie. „Na takie chwile czekaliśmy naprawdę długo!” – powtarzali widzowie nie kryjąc wzruszenia.

– Wygrywamy mecze wtedy, kiedy kontrolujemy „deskę”. Jeśli ją kontrolujemy, jesteśmy w stanie grać szybciej – analizował podczas konferencji prasowej asystent trenera, Marcin Wit.

W drużynie przeciwnej, najbardziej wyróżniał się Jeremiah Martin (24 punkty, eval 26).

– Naszym głównym założeniem było zatrzymanie tego koszykarza. Słabo się to udało, ale ograniczyliśmy zdobycze punktowe innych zawodników, co miało bardzo dobry wpływ. Egzekucja zagrań w obronie była na wysokim poziomie, w ataku również potrafiliśmy znaleźć otwarte pozycje – dodał Wit.

Był to ostatni mecz pierwszej rundy sezonu zasadniczego. Przed Sokołem wymagający terminarz i początek rundy rewanżowej. Następne cztery mecze zostaną rozegrane na wyjeździe, kolejno w Warszawie, Włocławku, Szczecinie i Słupsku. Trener Łukomski jednocześnie podkreśla, że należy tonować nastroje.

– Oczywiście, cieszymy się z czwartkowej wygranej, ale czeka nas sztorm. Można powiedzieć, że pokonaliśmy pierwsze uderzenie, natomiast dalsza przeprawa wcale nie będzie łatwa. Mamy bardzo trudnych przeciwników – zaznacza Marek Łukomski.

Rawlplug Sokół Łańcut – WKS Śląsk Wrocław 92:85 (21:23, 24:23, 22:15, 25:24)

Rawlplug Sokół: Corey Sanders 22, Delano Spencer 19, Raynere Thornton 17, James Eads 12, Marcin Nowakowski 5, Adam Kemp 4, Mateusz Bręk 4, Przemysław Wrona 4, Mateusz Szczypiński 3, Michał Kołodziej 2, Filip Struski 0.
Trener: Marek Łukomski, as. Marcin Wit

WKS Śląsk: Jeremiah Martin 24, Aleksander Dziewa 20, Jakub Nizioł 13, Ivan Ramljak 10, Kodi Justice 6, Łukasz Kolenda 5, Justin Bibbs 3, Szymon Tomczak 2, Daniel Gołębiowski 2, Artsiom Parakhouski 0.
Trener: Andrej Urlep, as. Andrzej Adamek.

Pamela Wrona